DR
Niezłe brzmienie i zaskakująco badziewne wykonanie
Pierwsze, co mnie uderzyło po rozpakowaniu, to słaba jakość plastiku, z którego wykonana jest obudowa przetwornika i klapka baterii, która sprawia wrażenie, że będzie się co chwila sama otwierać- dla bezpieczeństwa złapałem ją taśmą.
Kolejną niemiłą niespodzianką był fakt, że mocowanie nie pasowało do mojej mandoliny (Kentucky KM-250). Musiałem wykonać metalowy wspornik w innym kształcie, a potem wykonać podkładki pomiędzy pickguarda, a sam przetwornik, bo fabrycznie na ich łączeniu był odwrotny profil- nóżka pod przetwornikiem wisiała w powietrzu, a cały pickup się kołysał i nie dało się ustawić równej odległości między przetwornikiem, a strunami na wszystkich parach.
Po powyższych przejściach z wielkim niepokojem podłączyłem zelektryfikowaną mandolinę do wzmacniacza, ale na szczęście okazało się, że brzmieniowo Shadow nie jest zły. Oczywiście to tylko pickup, więc brzmienie nie może być tak głębokie i żywe, jak z mikrofonu, ale w warunkach koncertowych, zwłaszcza po nałożeniu efektów, daje radę. Świetnie się również sprawdza oddzielna regulacja głośności dla przedwzmacniacza każdej pary strun- niezależnie od setu strun, jakiego używam, mandolina brzmi równo.
Podsumowując- jeśli nie przeszkadzają Ci problemy przy montażu (albo uszczęśliwisz nimi lutnika), Shadow nie jest zły.
Kolejną niemiłą niespodzianką był fakt, że mocowanie nie pasowało do mojej mandoliny (Kentucky KM-250). Musiałem wykonać metalowy wspornik w innym kształcie, a potem wykonać podkładki pomiędzy pickguarda, a sam przetwornik, bo fabrycznie na ich łączeniu był odwrotny profil- nóżka pod przetwornikiem wisiała w powietrzu, a cały pickup się kołysał i nie dało się ustawić równej odległości między przetwornikiem, a strunami na wszystkich parach.
Po powyższych przejściach z wielkim niepokojem podłączyłem zelektryfikowaną mandolinę do wzmacniacza, ale na szczęście okazało się, że brzmieniowo Shadow nie jest zły. Oczywiście to tylko pickup, więc brzmienie nie może być tak głębokie i żywe, jak z mikrofonu, ale w warunkach koncertowych, zwłaszcza po nałożeniu efektów, daje radę. Świetnie się również sprawdza oddzielna regulacja głośności dla przedwzmacniacza każdej pary strun- niezależnie od setu strun, jakiego używam, mandolina brzmi równo.
Podsumowując- jeśli nie przeszkadzają Ci problemy przy montażu (albo uszczęśliwisz nimi lutnika), Shadow nie jest zły.
0
0
Zgłoś nadużycie